U14M: KOMORÓW BARDZO MOCNY

Powiedzmy sobie jasno. Komorowianie, szósta drużyna poprzednich Mistrzostw Polski, jest od naszych chłopaków drużyną zwyczajnie dużo, dużo lepsza. Więksi, może szybsi, na bank dużo bardziej doświadczeni. W normalnych okolicznosciach mecz skończyłby się pewnie w okolicach -30. Okoliczności normalne jednak nie były. 

Już sam fakt, że w szeregach rywali zobaczyć mogliśmy czterech reprezentantów Mazowsza na Ogólnopolska Olimpiadę Młodzieży mówi wiele. Różnica poziomów być musiała i byłoby ją widać. To co kładzie się cieniem na rozegranie tego meczu, to czas jaki upłynął od poprzedniego, w którym reprezentanci Białołęki mieli okazję wziąć udział. Nasi chłopcy ostatni raz wyszli na parkiet na zakońzenie drugiego etapu rozgrywek WOZKosz, dokładnie 16. marca! Zaraz po nim, będąc – jak to się mówi – w gazie, powinni wejść w fazę play off i startując z ostatniego miejsca walczyć o lokaty 1-8. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że w żadnym pojedynku faworytem by nie byli, ale mieliby szansę rozegrać sześć spotkań z czołówką okręgu. Postawą w całym sezonie zwyczajnie na to zasłużyli. Być może w którymś meczu udałoby im się sprawić jakąś niespodziankę, ale nie to byłoby dla nas najważniejsze. Konfrontacje z mocniejszymi drużynami czegoś uczą. Zamiast uczestnictwa w fazie pucharowej, zamiast nauki, dostali GIGANTYCZNĄ PRZERWĘ. Nie liczcie, zrobimy to za Was. Nasi wychowankowie ostatni swój mecz zagrali 71 DNI TEMU! To tak, jakby sezon ligowy przerwać z okazji letnich wakacji! Dla porównania nasi niedzielni rywale jeszcze w kwietniu rozegrali trzy spotkania.
.
Pytanie, które nasuwa się samo, to kto jest odpowiedzialny za taką sytuację. Pozostawimy je jednak bez odpowiedzi, bo też nie uważamy się kompetentni, by tę kwestię rozstrzygać. Niech odpowie na nie Zarząd WOZKosz i kluby uczestniczące w rozgrywkach. Fakty są takie, że nie powinno tak być i kropka.
.
Nasze towarzystwo wyszło na parkiet totalnie “zardzewiałe”. Jednym udało się jakoś złapać właściwy rytm i w trakcie meczu prezentowali się nieźle, inni rady nie dali. W sporcie, w takiej sytuacji, zupełnie normalna rzecz. Mecz był w tych okolicznościach bardzo jednostronny. Nasza ferajna popełniła masę prostych błędów. Popełniać ich nie powinni, bo jeszcze te dwa miesiące temu całkiem nieźle radzili sobie chociażby z podwojeniami, organizacją gry w ataku, czy walką z wyższymi i bardziej rosłymi przeciwnikami. Wyszło jak wyszło. Komorowianie bardzo szybko pokazali naszej drużynie miejsce w szeregu.
.
Mimo wszystko warto pochwalić chłopców. Od czasu do czasu potrafili pokazać się z lepszej strony. Powoli przypominali sobie, co grali jeszcze w lutym i marcu, kiedy prezentowali naprawdę solidny basket wygrywając choćby na wyjeździe z Legią Warszawa (i to wysoko). Kilka akcji autentycznie zasługiwało na oklaski. Do optymalnej formy było daleko, ale na ten moment i to dobre.
.
Jedziemy dalej, bo żadne niepowodzenia nie mogą nas zatrzymać. Przegrane powinny pokazać nam, jak wiele jeszcze przed nami pracy, aby móc mierzyć się z czołówką mazowieckich drużyn. Od czegoś te dwa wakacyjne obozy są i mamy nadzieję, że przepracujemy je jak należy.
.
Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA‼??