U13M: MINIMALNA PORAŻKA Z KS RASZYN

Całkiem niezła pierwsza kwarta, słabe druga i trzecia odsłona. Wreszcie pogoń w ostatniej i finalnie zaledwie 6-punktowa przegrana w starciu z grającymi “poza konkursem” reprezentantami KS Raszyn. W poście kilka słów więcej.

KS Raszyn to zespół uczestniczący w rozgrywkach U13M WOZKosz – jak to się mówi – “poza konkursem”. Powód jest prosty. W drużynie nie gra za wielu chłopców, którzy kwalifikowaliby się do gry w tym roczniku. W meczu z naszą drużyną wystąpiło takich tylko… czterech. Pozostali to rocznik 2009, a nawet 2008 i to zdecydowanie ci zawodnicy decydują o obrazie gry w swojej drużynie. Dla porządku dodajmy, że w naszym składzie występują chłopcy z rocznika 2010 wspomagani nawet kolegami urodzonymi w roku 2011. Czy jest sens konfrontować ze sobą takie drużyny oceńcie sami pamiętając, że młody człowiek w tym wieku potrafi w ciągu roku urosnąć nawet 15 cm i regularnie trenując przybrać kilka ładnych kilogramów w masie mięśniowej. Owszem, mierzyliśmy się już w tym sezonie z drużynami, w których występowali nawet bardzo wyrośnięci chłopcy z naszego rocznika, ale nie było chyba jeszcze tak, żeby każdy z naszych reprezentantów miał przeciwko sobie zdecydowanie roślejszego i ogólnie większego rywala. Biorąc to pod uwagę można powiedzieć, że nasi wychowankowie zaprezentowali się bardzo dobrze. Na pewno zebrali sporo nowych doświadczeń i pokazali, że nawet z “przeważającymi siłami wroga” są w stanie stanąć twardo i walczyć od początku do końca meczu.
Sam mecz w pierwszej kwarcie wyglądał całkiem nieźle. To udane ataki i przede wszystkim całkiem skuteczna obrona oraz walka na tablicach. Po jej zakończeniu prowadziliśmy 5 punktami (20:15). W kolejnej odsłonie wyraźnie przeważali rywale. Bardziej atletyczni dominowali w walce na tablicach oraz byli w stanie szybciej przenosić piłkę spod bronionego pod atakowany kosz. Tę część meczu wygrali 23:12 prowadząc w połowie spotkania 6 punktami (38:32). Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Nasi podopieczni, choć robili co mogli, nadal ustępowali rywalom, których przewaga punktowa cały czas rosła. Na początku czwartej kwarty było tego już w okolicach 20 punktów i wtedy to nasza drużyna zabrała się do odrabiania strat. Ambitnie walczyli o kolejne trafienia. Widać było, że grają odważniej niż we wcześniejszych minutach i w końcówce spotkania zeszli z wynikiem poniżej 10 punktów straty. Grunt to ambicja i determinacja. Oby tak zawsze!
W kolejny weekend czeka nas naprawdę trudna przeprawa. W niedzielny (6.11) poranek zagramy z MKS Piotrówka Radom, czyli jednym z pewniaków do zajęcia czołowych miejsc w naszej grupie.
Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA‼??