U14M: ZNOWU NAM TO ZROBILI!

Regularność, z jaką nasi chłopcy podchodzą do konfrontacji z reprezentantami Marek mogłaby być godna podziwu, gdyby nie oznaczała za każdym razem tego samego, a mianowicie irytującej przegranej. Jakby dobrze nie grali, jak bardzo by się nie starali w pierwszych 25-30 minutach ostatecznie finał jest taki sam.

Mecz nie od początku nam się układał. Pierwsze minuty obfitowały w nienajlepszą skuteczność z obu stron. Słabości wcześniej przelamali nasi przeciwnicy. Wyszli dzięki temu na +8 (13:5), ale nasze towarzystwo całkiem sprawnie wróciło do gry na początku drugiej odsłony schodząc do -1 (20:21). Druga kwarta to już tak ogólnie nam wyszła. Można śmiało powiedzieć, że zobaczyliśmy najlepszą wersję naszych chłopców. Całkiem sprawnie bronili, grali skutecznie w ataku. Warte zaznaczenia jest to, że w całej pierwszej połowie trafili aż 5-krotnie zza łuku!  Ostatecznie na przerwę między połowami schodzili będąc na +8 (40:32).
Trzecią kwartę otworzyli wybornie. Zaczęło się od kolejnej celnej “trójki”. W kolejnych minutach nadal ostro ciśnięci rywale cały czas oddawali nam pole. W połowe trzeciej odsłony nasze towarzystwo było już na +13 (53:40) i w tym momencie… wszystko się zacięło. Nazwijcie to, jak chcecie, ale w starciach z reprezentantami Marek po raz kolejny jest to jakiś moment kryzysowy. Co by się nie działo, jakim składem byśmy nie grali, to właśnie w tym momencie nasi rywale zza miedzy wracają z reguły do gry. Niestety ponownie zrobili to skutecznie. Do końca trzeciej kwarty odrobili większość strat (54:55). Te pięć minut to w naszym wykonaniu koncert nieporadności: niecelnych prostych rzutów oraz tragicznej w skutkach absencji w obronie i braku zaangażowania. Mieszanka, która potrafi pogrążyć wyniki najlepszej nawet pracy.
To nie jest tak, że nasi chłopcy już totalnie oddali pole rywalom. Podjęli walkę. Wyszli na +3 (59:56). W kolejnych minutach, mimo napierających rywali, nadal trzymali się dzielnie (63:64). Wynik wymknął się im z rąk na cztery minuty przed końcem, kiedy rywale zaliczyli serię 12:0 wychodząc w tym momencie na +13 (76:63). Dwie minuty, jakie pozostały do końca meczu nie pozwalały w tym momencie realnie myśleć o zwycięstwie. Kolejna przegrana z Markiami stała się faktem.
Wnioski po meczu są dwa. Trzeba wierzyć w siebie i zwycięstwo i pracować przez całe 40 minut. Każdy zawodnik, który wychodzi na plac powinien dać z siebie 110 proc. i nie zaprzepaścić tego, na co tak ciężko pracowali inni koledzy. Można być od kogoś słabszym, mniejszym, mniej utalentowanym, mniej potrafić, ale charakter i wola walki są ponad to wszystko. To często dzięki nim wygrywa się mecze. A my mamy to we krwi, bo…

.

Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA‼??