U14M: MAMY PATENT NA LEGIĘ

Marki potrafią wygrywać z nasządrużyną, a my potrafimy wygrywać z teoretycznie wyżej notowaną Akademią Koszykówki Legii Warszawa. Własnie rozegraliśmy z tą drużyną drugi mecz w tym sezonie i po raz drugi jesteśmy górą. Mecz mógł się podobać. Było dużo emocji, zwłaszcza w pierwszej połowie i końcówce.

W mecz lepiej weszli Legioniści. W połowie kwarty prowadzili 6 punktami (12:6), a winić za taki stan rzeczy należy przede wszystkim słabą skuteczność z linii rzutów wolnych naszych podopiecznych. Dwa celne na aż siedem oddanych to raczej nie jest powód do zadowolenia. Druga sprawa, że nasi chłopcy musieli się też oswoić z zupełnie nowym dla nich wyzwaniem, a mianowicie grą przeciwko monstrualnie wielkiemu przeciwnikowi. Legia ma bowiem w swoim skłądzie chłopaka o wzroście 207 cm (obecny reprezentant kadry Mazowsza). Trzeba przyznać, że chwilę towarzystwu zajęło nauczenie się tej prostej zasady, że spod tak wysokiego zawodnika się zwyczajnie nie rzuca, bo “czapę” ma się jak w banku.
Druga odsłona to już zdecydowanie lepsza postawa naszych podopiecznych. Swoje zrobiła agresywna obrona oraz twarda walka z podkoszowymi drużyny przeciwnej. Cztery minuty po wznowieniu gry nasze towarzystwo wyszło wreszcie na prowadzenie (27:26). Ani myśleli się zatrzymywać. NA przerwę między połowami schodzili będąc już na +5 (39:34).
Kolejna odsłona to nadal fajna gra naszych podopiecznych. Nadal najwazniejsze było zatrzymanie przeciwników zanim ci przedostaną się pod naszą obręcz. Były przechwyty i trochę łatwych punktów. Przewaga reprezentantów Białołęki po pięciu minutach od rozpoczęcia trzeciej części meczu urosła do 16 “oczek” (56:40), a chwilę później przekroczyła nawet 20 (63:42). Kolejne minuty to nadal dobra postawa chłopaków, którzy może nie grali jakoś idealnie, ale prowadzenie wywlczone przed chwilą utrzymali do końca tej części meczu (68:46). Ostatnia kwarta, choć finalnie przyniosła zwycięstwo, nie wyglądał jednak tak, jak byśmy tego chcieli. Chłopcy grali w niej bardzo chaotycznie. Zamiast z wyrachowaniem punktować przeciwników chłopcom wyraźnie brakowało pewności siebie. Wiele, naprawdę wiele akcji zakończyło się niepowodzeniem z powodu niedokładnego czy nieprzemyślanego podania. W kolejnych piłka uciekała na aut wprost z kozła. W obronie też były braki. Część chłopców ciężko pracowała, ale byli i tacy, którzy wyglądali na wycofanych. Zdecydownie nie tak to powinno wyglądać i jako drużyna nie możemy sobie na takie rzeczy pozwolić.
Podsumowując. Cieszy kolejne zwycięstwo, cieszy zaangażowanie w środkowej części meczu, kiedy nasza ferajna pokazała, na jak wiele ją stać. Czekamy jednak na chwilę, kiedy chłopcy zrozumieją, że mecze wygrywa się w głowie. To tam rodzi się zaangażowanie, pewność siebie. Tych z kolei najłatwiej nauczyć się na treningach, gdzie szlifujemy swoje umiejętności.

.

Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA‼??