Gospodarze okazali się dla naszej drużyny wymagającym przeciwnikiem. Pierwszą połowę wygrali jednym punktem (30:29) i wyglądało, że po zmianie stron ponownie będziemy mieli do czynienia z wyrównaną rywalizacją. Po zmianie stron to naszym podopiecznym szło jednak lepiej. Przeciwnicy dość znaczaco się pogubili mając zwłaszcza w trzeciej odsłonie powazne problemy ze zdobywaniem kolejnych punktów. Dwie dobrze przepracowane kwarty pozwoliły naszym podopiecznym wygrać z trudnym rywalem. To był kawał dobrego dziecięcego basketu!
Mecz z warszawską Polonią z początku był równie emocjonujący, co starcie z ekipą Trybańskiego. Co prawda pierwsza odłona wyraźnie należała do naszych przeciwników (5:15), ale po drugiej – zupełnie jak we wcześniejszym meczu – wynik oscylował wokół remisu (23:25). Niestety w połowie starcia okazało się, że nasze towarzystwo zwyczajnie ma pusto w bakach. Starcie z gospodarzami i pierwsza połowa drugiego starcia totalnie pozbawiły ich sił. Kolejne dwadzieścia minut wyraźnie przegrali (11:29) i zwyczajnie nikt nie mógł na to poradzić. Tak to zwyczajnie bywa przy tej formule, że zbyt duzo sił starconych w pierwszym spotkaniu już nie ma jak zregenerować. Na szczęście to nie cyferki na zegarze są dla nas najważniejsze. Jasne, każde zwycięstwo cieszy, ale jednak to obraz gry i kolejne minuty spędzone na parkiecie przez naszych fantastycznych chłopaków sądla nas najistotniejsze. Zebraliśmy kolejne doświadczenia. Wiemy nad czym dalej najwięcej pracować. Jedziemy dalej!
.
Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA