Trzecia kwarta to całkowita zmiana w obrazie gry. Przeciwnicy wyszli na boisko bardziej skoncentrowani. Efektem była całkiem wyrównana rywalizacja. Reprezentanci Białołęki nadal grali nieźle, ale widać było, że gorzej radzą sobie w obronie dając przeciwnikom rozwijać kolejne kontry. Mimo wszystko wydawało się, że nasze zwycięstwo pozostaje niezagrożone. Pod koniec trzeciej części meczu wciąż byliśmy na +20 (55:35).
Tak… z nastaniem ostatniej kwarty z naszą drużyną zaczęło się dziać coś serio niedobrego. To było osiem naprawdę złych minut w wykonaniu naszych chłopaków. Wystarczy powiedzieć, że przez te osiem minut panowie zdobyli tylko 2 punkty tracąc AŻ 17 (57:52)! Po drodze byliśmy świadkami prawdziwego koncertu niecelnych rzutów i zwyczajnie złych decyzji. Na szczęście opamiętanie nadeszło wtedy, kiedy powinno. No… może powinno wpaść nieco wcześniej, ale co począć. Najważniejsze jest to, że ostanie dwie minuty meczu należały do naszych reprezentantów. Sytuację uratowały, to w przypadku naszej drużyny dość niespotykane, celne rzuty wolne! Seria 3/4 z linii i 2 punkty dołożone “z gry” dały nam, na tamten moment, bezpieczną 10-punktową przewagę. Mecz był nasz!
Patrząc na mecz jako całość z pewnością nie można tych zawodów zaliczyć do udanych. Zabrakło koncentracji od pierwszych do ostatnich minut. Zabrakło skuteczności rzutów z gry, ale przede wszystkim solidnego przemyślenia kolejnych akcji i wyciągania wniosków z nieudanych zagrań. Przyczyny takiego stanu rzeczy były różne. Finalnie wszystko sprawdza się do faktu, że nasz atak przestał działać, a przeciwnicy złapali wiatr w żagle. Cieszy finisz naszych reprezentantów. Pozbierali się, potrafili utrzymać prowadzenie. Udało się to osiągnąć dzięki celnym rzutom wolnym, ale i tutaj nie mamy się z czego cieszyć. Chłopaki wykonywali aż 30 prób z linii, a trafili ledwie 10. To nawet nie przeciętny wynik. Jest nad czym pracować. Od poniedziałku wracamy do treningów. Walczymy dalej o jak najlepszą formę i lepszy obraz gry. Bo…