Za chłopcami z rocznika 2010, którzy reprezentują nasz Klub w rozgrywkach U13M WOZKosz, kolejne udane spotkanie. W każdym razie od strony wyniku. Nie był to jakiś wielki mecz naszych podopiecznych. Były dobre momenty, ale sporo elementów naszej gry – zwłaszcza skupienie i czytanie gry – pozostawiało wiele do życzenia.
Chłopcy na pewno spisali się w obronie. W naszej postawie – oczywiście uogólniając – widać było duże zaangażowanie i chęć wyrwania kolejnych piłek z rąk rywali. Od początku meczu udane akcje w defensywie chłopcy zamieniali na kolejne trafienia i tym sposobem w połowie pierwszej kwarty prowadziliśmy już 15:2 spokojnie kontrolując sprawy na boisku. W kolejnych minutach nie było już tak dobrze. Owszem, obrona nadal wyglądała nieźle, ale w ataku działy się już momentami rzeczy naprawdę złe. Było sporo nerwowości i mało przemyślanych zagrań, co pozwoliło przeciwnikom uwierzyć w siebie i wejść w mecz. Różnica dzieląca drużyny zamiast dalej rosnąć – zdecydowanie były na to szanse – do końca pierwszej połowy nie uległa już znaczącym zmianom (36:25).
Po zmianie koszy po naszej stronie nadal królowało rozkojarzenie, które pozwoliło rywalom zejść z wynikiem do -8 (39:31). To już był dla naszej drużyny poważny sygnał ostrzegawczy. Na szczęście potrafili się pozbierać i zagrać jak na reprezentantów UKS Białołęka przystało.
Demolka! Inaczej tego nazwać nie można. Zanim trzecia kwarta dobiegła końca nasz zespół był już na +27 (65:38). To było właśnie to, co zawsze chcielibyśmy w grze naszych chłopców oglądać! Była ciężka praca po obu stronach parkietu, walka o każdą piłkę i skuteczność w ataku nie pozostawiająca złudzeń rywalom. Co prawda w ostatniej kwarcie nasi podopieczni ponownie dali się ponieść euforii, a w ich grę wkradło się lekkie rozprężenie, ale teraz przynajmniej dało radę powiedzieć, że mogą sobie na to pozwolić.
Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA