Bardzo fajne trzy kwarty, w których jak równy z równym walczyliśmy z jedną z najlepszych mazowieckich drużyn. Niestety mecz składa się z czterech części i to ta ostatnia okazuje się w takich spotkaniach decydująca. W niej okazuje się, komu bardziej zależy. Tym razem bardziej zależało Radomianom.
Wczesna pora nie zawsze sprzyja dobrej grze. Reprezentanci Białołęki do starcia z kolegami z Radomia podeszli jednak z pełnym zaangażowaniem. Nasza obrona wyglądała nieźle, cieszyła sprawna walka na tablicach oraz systematycznie zdobywane punkty.
Początek pierwszej kwarty nie wyglądał obiecująco. Przeciwnicy zdobywali kolejne punkty szybko osiągając dwucyfrowe prowadzenie (16:5). Nasi reprezentanci nie pozostawili tego jednak bez odpowiedzi. W drugiej części kwarty to rywale razili nieskutecznością, a naszej drużynie, dzięki kolejnym udanym atakom, udało się odrobić większość strat (19:21).
Druga kwarta była w zasadzie podobna do pierwszej. Najpierw Radomianie odjechali nam na 11 “oczek” (33:22). Z prowadzenia cieszyli się jednak dość krótko, bo nasi reprezentanci zaliczyli fantastyczną serię punktową 12:0 wychodząc na dwie minuty przed końcem kwarty na prowadzenie (34:33). Ostatecznie to jednak rywale w połowie starcia prowadzili 7 punktami (41:34).
Po zmianie stron nasi chłopcy ponownie złapali właściwy rytm. Odrobili stratę powstałą w końcówce poprzedniej kwarty kolejny raz wychodząc na prowadzenie (44:43). Do końca tej części meczu walka toczyła się już punkt za punkt z minimalnym wskazaniem na rzecz naszej drużyny. Przed ostatnią odsłoną prowadziliśmy z jedną z najlepszych drużyn na Mazowszu 57:56!
Ostatnia kwarta okazała się decydująca dla losów meczu. Rywale się z nami nie patyczkowali. W przeciwieństwie do naszych chłopców wykazali się niezwykłą determinacją i konsekwencją. Zaskoczeni i rozkojarzeni reprezentanci Białołęki oddawali im kolejne piłki przez długie minuty nie tylko nie zdobywając punktów, ale nawet nie oddając rzutów do kosza! Na nic zdały się kolejne przerwy na żądanie, uwagi, podpowiedzi i reprymendy. Obraz gry po naszej stronie nie ulegał poprawie. Kolejne straty piłki – niektóre niezwykle frustrujące – rywale zamieniali na kolejne punkty. Na przestrzeni siedmiu minut Radomianie zdobyli aż 28 punktów, nie tracąc ani jednego! Dopiero w ostatnich minutach coś się po naszej stronie ruszyło, ale nie mogło to już w żaden sposób zmienić ostatecznego wyniku.
Te dziesięć minut na długo pozostanie dla naszych chłopców jasnym dowodem na to, że żeby wygrać mecz, zwłaszcza z takim przeciwnikiem, trzeba zagrać nie trzy, ale cztery dobre kwarty. Brak skupienia na każdym etapie meczu jest rzeczą złą, ale w takiej sytuacji bywa szczególnie bolesny. Ważna lekcja, można powiedzieć niezbędny element szkolenia.
Nasz kolejny mecz zagramy nietypowo, bo w środku tygodnia. W środę wybierzemy się do Legionowa, aby rozegrać mecz z tamtejszym KS Legion (9.11, godz. 19.00).
Nie wymięka! BIAŁOŁĘKA